Historie prawdziwe, czyli o tym, że każdy gafy strzela…

Historie prawdziwe, czyli o tym, że każdy gafy strzela…

Czasem mamy tak zły dzień, nic nie idzie nam po myśli, wszystko jest niemal na opak. Spóźniasz się do pracy, wychodzisz z domu w piżamie, czy oblewasz swoją nową koszulę kawą tuż przed spotkaniem z ważnym klientem. Wydaje nam się w takim momencie, że tylko nam nic nie wychodzi, że życie jest do bani. Warto jednak pamiętać, że każdy ma czasem zły dzień i każdy czasem strzela gafy. Nie wierzycie mi? To przeczytajcie historie z życia wzięte, czyli wpadki, którymi podzielili się ze mną inni blogerzy. Mam nadzieję, że Historie prawdziwe poprawią Wam humor!

 

Historie prawdziwe

fantastyczny przepis

„Raz robiłam ciasteczka z masła orzechowego z przepisu na opakowaniu, a że masło przyleciało z Kanady, nie ogarnęłam, że stopnie były podane w Farenhajtach. :c Jasne, że 300° wydawało mi się trochę dużo, plus brakło mi skali na piekarniku, ale kim ja jestem, żeby kwestionować przepisy na opakowaniach…”

~ Agnieszka z bloga Lewe oko na kaukaz

Sposób na teściową

„Mój już obecnie mąż zaprosił mnie na obiad do swoich rodziców by ich poznać. No ale zapomniał powiedzieć, że ma tzw. przyszywana siostrę i ona jest murzynką. Przedstawił mnie, wszyscy się przedstawili, a ja do mojej teściowej „Eeee… To ty miałaś romans z murzynem i mąż Ci wybaczył?” Do dziś na samą myśl bierze mnie głupkowaty śmiech.„

~ Paulina z bloga Nasza czwórka

Heheszki w pracy

„Ja mam pewną historię na swoim koncie, której raczej nigdy nie zapomnę – pracowałam kiedyś w firmie, gdzie szef jeździł na wózku inwalidzkim. Podczas przerwy rozmawiałam z koleżanką w pokoiku socjalnym w sumie o pierdołach, kiedy nadjechał boss i mówi: „Wy dziewczyny to chyba macie podobną życiową historię co?”, a ja ma na to „Tak, jedziemy na jednym wózku”… „

~ Iwona z Szydełkowe cudasie

Studenckie czasy…

„W Paryżu, w podróży poślubnej, biedni studenci, czyli my, odłożyliśmy kasę na finalny posiłek w restauracji, a nie gryzienie suchej bagietki po kątach. Przychodzi kelner, zamawiam pieczeń, mówię po angielsku „roastbeef”. Kelner patrzy dziwnie, upewnia się ze dwa razy, w końcu przynosi mi… tatara. Zrozumiał moje pieczyste jako „raw beef”. Nie zjadłam. Wymieniłam na kurczaka. To zrozumiał. Ps. Muszę popracować nad angielskim.”

~ Kasia z Kanada się nada

Kobieca determinacja

„Robiłam ciasto znalezione na jednym blogu. Rabarbarowiec z pianką na górze, mega. Byłam w ósmym miesiącu ciąży, więc naprawdę baaaardzo go chciałam! Na koniec wyciągając blachę z piekarnika wszystko jeeeeeeb na podłogę! Płakałam dwie godziny. Ale w sumie trochę z tej podłogi zjadłam…”

~ Magda z Magda M.

Największy wyczyn

„Gdy byłam w ciąży wkurzały mnie te wszystkie gratulacje. Był czas sesji, a ja źle się czułam i musiałam poprosić męża, by pojechał ze mną na zaliczenie. Profesor na korytarzu już zaczął mi gratulować, a ja wybuchłam: – Nie ma czego! Żaden wyczyn. Na co mój mąż zza moich pleców: – Proszę jej nie słuchać. W walentynki przy minus piętnaście, gdy auto nawali w trasie, to jest wyczyn.”

 

~ Monika z Niujork mama

 


 

I jak Wam się podobają historie prawdziwe? Chcielibyście, żeby pojawiły się następne historie? Dajcie znać w komentarzu 🙂

 

 

PS. Wpis nie miał na celu obrażenia nikogo, wszystkie historie były podane dobrowolnie w celu humorystycznym 🙂



21 thoughts on “Historie prawdziwe, czyli o tym, że każdy gafy strzela…”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *